Zanim pójdziemy dalej z wydarzeniami i degustacjami, zebrane materiały i pomysły muszę poukładać i pozamieniać na teksty, a także zastanowić się nad ostateczną formą i funkcjonowaniem bloga. W międzyczasie chciałbym napisać kilka słów o tym, skąd w ogóle wziął się na niego pomysł. Szczególnie, że w internecie założono dziesiątki (jak nie setki) blogów o tematyce winiarskiej i każdy znajdzie w nich to, czego szuka.
No właśnie. Większość z takich blogów pisana jest przez ekspertów: sommelierów, dziennikarzy-degustatorów, profesjonalnych winiarskich blogerów o dużej wiedzy i wyrobionej pozycji w świecie wina. Są też i takie, pisane przez zwykłych, domorosłych koneserów chcących podzielić się ze znajomymi wrażeniami ze spędzania czasu przy zakupionej butelce. Na pewno bliżej będzie mi do tych drugich, przynajmniej jeszcze przez kilka lat, bo świetnie zdaję sobie sprawę, że wino to temat rozległy i każdemu z nas zabrakłoby życia, żeby dowiedzieć się o nim wszystkiego. Moim głównym zamysłem jest blogowanie z pozycji osoby opisującej wejście w ten świat, poznającej go od podstaw i spisującej stawiane kroki, z odpowiednią temu ekscytacją. Mówiąc kolokwialnie: jarającą się tym, że udało się odnaleźć kolejną ciekawą pasję, a przy okazji pretekst do czytania, degustowania i zdobywania nowej wiedzy. Poznawania nowych ludzi i opinii. Nie liczcie na chłodną głowę, nie czekajcie na szczegółowe, obiektywne relacje, nie róbcie sobie nadziei, że znaleźliście kompendium wiedzy.
Narzeczona, choć zwykle z dystansem podchodzi do moich pomysłów i pasji, już dawno przekonała się, że wspólne szukanie i degustowanie wina przynosi niezłą frajdę. Z jej pomocą i zdolnościami kulinarnymi na pewno będzie mi dużo łatwiej i przyjemniej. Tak więc, będziemy czytać książki i je recenzować; będziemy rejestrować się na stronach sklepów i portalach winiarskich; będziemy kupować wina i degustować je, a niektóre egzemplarze umieszczać w specjalnie przygotowanych półkach na wino w piwnicy; będziemy zapisywać się na kursy i szkolenia; a może nawet organizować podróże, których tematem przewodnim będą wina.
Blog nazwałem „Pisane Winem”, bo choć o winie wiem jeszcze niewiele, to pisanie jest moją pasją od dawna i ten nagłówek idealnie oddaje zamysł i charakter przedsięwzięcia. Myślę, że będę w pewnej mierze łączył wino z pisarstwem i one ze sobą się poprzeplatają. Czy pod wpływem winnych wzlotów powstaną jakieś poważniejsze teksty, a nie tylko blogowe notki? Nie wiem. Nie to jest moim celem nadrzędnym. Ale cieszyłbym się, gdyby tak było. Bo wierzcie mi – wyłaniają mi się już pierwsze obserwacyjne fenomeny. Np. wino i poezja są do siebie podobne: każde z nich ma twarzy bez liku; w każdym z nich odnajdziemy co innego; każde z nich można interpretować na setki, ba, tysiące sposobów; jakość każdego zależy od czasu, gdy powstaje i formy tworzącego je artysty; i co najważniejsze – każde z nich może człowieka pokrzepić, ale i wpędzić do grobu (tak, tak, moi drodzy – poezja potrafi zabijać z mocą nie mniejszą niż alkoholowe napoje). Ale jest to zdecydowanie temat na oddzielną notkę i inny czas, bo w końcu przyszedłem tu dziś po prostu powiedzieć „dzień dobry”.
Mam na imię Andrzej i będę na Bloggerze podpisywał się nickiem daWINci. Zachęcam do wspólnej zabawy przy lampce wina.
Miłośników westernów zachęcam do zaglądania na mojego drugiego bloga „westernowy.blogspot.com”, który jest w trakcie przenosin z innego portalu i niedługo też ruszy.
Piszcze winem i czytajcie winem wraz ze mną.
Do dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz