03:50

Wybrane z Langwedocji - zestaw win.

Wybrane z Langwedocji - zestaw win.


Wybrane z Langwedocji to zestaw, który od razu mnie zaciekawił. Rzadko zdarza nam się próbować win z tego regionu Francji, najczęściej mamy do czynienia z Bordeaux, Burgundią, Doliną Rodanu czy Alzacją. Do tego stosunkowo niska cena zestawu (97zł za 3 butelki) dodatkowo wpłynęła na zakup Wybranych z Langwedocji. A oto co na nas czekało po otwarciu paczki:

Wino nr 1 – Vieux Parc l'Alouette d'Hauterive:

  • wino: czerwone wytrawne,
  • szczep: cabarnet sauvignon, merlot,
  • rocznik: 2015
  • kraj produkcji: Francja,
  • region: Langwedocja, IGP D'Hauterive,
  • producent: Domaine du Vieux Parc,
  • alkohol: 13,5%

         Kolor czerwony, krwisty. W nosie truskawka wykryta przez Sandrę. Ja nie potrafiłem określić żadnego aromatu – dziwna sytuacja; może trochę porzeczki. W smaku odczucia z bordoskich blendów, czyli zbilansowany, lekko wodnisty początek i później atak tanin i wytrawności. Mocna końcówka. Do tego niewielka ilość aromatów – zrobiłem fotkę korka, bo miałem pewne wątpliwości co do tego wina, czy aby nie jest zepsute (były na korku dziwne czarne plamki, przebarwienia i pęknięcia).

         Drugiego dnia przekonałem się, że wino jest dobre, tylko potrzebowało trochę tlenu. Pojawiły się bardziej intensywne aromaty porzeczki, śliwki i truskawki. W smaku też można już było się delektować średnią, ale konsekwentną budową ze sporą koncentracją owocu i właściwą równowagą.

Ogólna ocena: 7/10


Wino nr 2 – Vieux Parc Amandiers d'Hauterive

  • wino: czerwone wytrawne,
  • szczep: carignan, cinsault, grenache, merlot, syrah
  • rocznik: 2015
  • kraj produkcji: Francja
  • region: Langwedocja, IGP D'Hauterive
  • producent: Domaine Du Vieux Parc
  • alkohol: 13%

         To wino okazało się nieco lepsze od poprzedniego, choć nie mam wiele do powiedzenia na jego temat. Kolor ciemnoczerwony, jednolity. W nosie trochę słodkich owoców (truskawka, malina) z dodatkiem zapachów wiejskich (obejście, spocony koń). Wino solidnie zbudowane, nieco okrągłe, pełen owocu i łagodnych tanin. Po prostu dobrze zbilansowane. Zdecydowanie jakość przewyższa w tym przypadku cenę.


Ogólna ocena: 7,5/10


Wino nr 3 – La Bastide Pinot Noir
  • wino: czerwone wytrawne,
  • szczep: pinot noir
  • rocznik: 2014
  • kraj produkcji: Francja
  • region: Langwedocja, Aude – Hauterive IGP,
  • producent: Chateau La Bastide
  • alkohol: 13,5%

         Dobry pinot noir. Kolor jasnoczerwony, prześwitujący. W nosie typowe dla pinota aromaty truskawki i poziomki, ale z dodatkowymi nutami cytrusowymi. W smaku lekki i przyjemny, do czasu, gdy uderza wytrawny finisz. Nie ma tu nadmiaru tanin, ale większa niż zwykle zawartość alkoholu wzmaga moc końcówki. Ja bardzo lubię pinoty, więc i tu byłem zadowolony.

Ogólna ocena: 7,5/10



         Zestaw zdecydowanie na plus. Mamy tu przede wszystkim przewagę jakości w stosunku do ceny, bo za jedną butelkę wychodzi ok. 33 zł, co jest ceną stosunkowo niską w porównaniu do standardowych cen win o solidnej jakości. Oczywiście nie są to wina wybitne, ale też niczego takiego się nie spodziewałem. Zdecydowanie wabikiem w tym wypadku była sama Langwedocja, jako nieco mniej popularny region Francji, i z flirtu z nią jestem zadowolony najbardziej. Wszystkie trzy wina prezentują porównywalny poziom, choć ja osobiście wybieram pinota, bo już od jakiegoś czasu jest to mój ulubiony czerwony szczep.

02:46

Wiosna z Austrii

Wiosna z Austrii


Weszło nam w krew zamawianie zestawów win. Z jednej strony zdajemy się na gust osób odpowiedzialnych za kompletowanie takich zestawów, biorąc nieco w ciemno ich propozycje. Z drugiej strony mamy możliwość wypróbowania butelek, które solo kosztowałyby nieco więcej (czasem dużo więcej) – a że dotychczas ta formuła raczej nas nie zawiodła, myślę że będziemy polować na kolejne zestawy od Marka Kondrata, a może i z innych miejsc.
         Wiosna z Austrii to z jednej strony zestaw egzotyczny, bo sama Austria potęgą winiarską na miarę Francji czy Włoch nie jest, ale z drugiej strony zestaw swojski, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z krajem środkowoeuropejskim, zbliżonym geograficznie do Polski.

Wino nr 1 – Artisan Sankt Laurent Pure:


  • wino: czerwone wytrawne, owocowe,
  • szczep: sankt laurent
  • rocznik: 2014
  • kraj produkcji: Austria
  • region: Burgenland
  • producent: Artisan Wines
  • alkohol: 12,5%

         Zaczęliśmy od wina czerwonego i myślę, że ono ostatecznie należałoby uznać za najlepsze. Przywitało czerwono-rubinowym kolorem, lekko prześwitując. Pośród aromatów wyczuliśmy czarną porzeczkę otuloną skórzano-dymną kołderką z dodatkiem suszonych liści. W smaku pojawiło się troszkę mineralnej kwasowości, a także dostojna wytrawność, która sprawiła, że wino, mimo stosunkowo niewielkiej zawartości alkoholu, wydawało się mocne. Nie było to wino niezwykłe – ot, ciekawa czerwona mikstura, w której nie bardzo było do czego się przyczepić.

Ogólna ocena: 7,5/10


Wino nr 2 – Artisan Sauvignon Blanc Pure

  • wino: białe wytrawne, owocowe,
  • szczep: sauvignon blanc,
  • rocznik: 2016
  • kraj produkcji: Austria
  • region: Burgenland
  • producent: Artisan Wines
  • alkohol: 12%

         Przy otwarciu tego wina niestety towarzyszył mi lekki katar i moje zmysły trochę zawodziły, więc ogólna ocena może nie być odpowiednia. Zakręcane na zakrętkę, podobnie jak czerwony kolega wcześniej, po nalaniu do kieliszków okazało się lekko perliste, choć bąbelki szybko uleciały. W zapachu gruszka, limonka i inne zielone owoce, a także dużo, dużo kwiatów. Na podniebieniu moc kwasowości, dużo owoców i rześkość godna austriackich strumieni. Piliśmy je w towarzystwie różnych górskich serów i to połączenie się sprawdziło. Bez szału – po prostu niezłe białe wino.

Ogólna ocena: 7,5/10


Wino nr 3 – Artisan Zweigelt Rose Frizzante Pure

  • wino: różowe musujące, wytrawne (trocken),
  • szczep: zweigelt
  • rocznik: 2016,
  • kraj produkcji: Austria,
  • region: Burgenland,
  • producent: Artisan Wines
  • alkohol: 12%

         Sporo było tu bąbelków jak na frizzante, grubych i ciężkich. Kolor jasnoróżowy, przeźroczysty. W nosie dużo minerałów, czerwonych słodkich owoców (truskawka, malina) i soczysty środkowoeuropejski sad. W smaku bez żadnych fajerwerków. Struktura oparta na kwasowości z jakby odlepionymi od niej innymi doznaniami. Obok owoców, zostawiało dziwny posmak – jakby lizanego żelaza (choć to uwaga degustującej wraz ze mną Sandry :) ). Brakowało mi w tym winie musującym charakteru i indywidualności. W ramach ciekawostki dodam tylko, że jest to wino musujące zakręcane metalową zakrętką, co mi się zdarzyło po raz pierwszy (zwykle mamy do czynienia z korkowym grzybkiem – ew. plastikowym).

Ogólna ocena: 6/10


         Ten zestaw na pewno nie określiłbym mianem rewelacji czy odkrycia. Raczej ciekawostki. Po raz pierwszy miałem okazję pić czerwone i różowe wina z Austrii, bo dotychczas zdarzało mi się próbować tylko białe. Opisany wyżej sauvignon blanc, choć solidny i rześki, nie ma szans konkurować z dobrymi gruner veltlinerami czy rieslingami (choć oczywiście jeszcze mało wiem o Austrii, aby go skreślać). Różowy zweigelt to też bardziej ciekawostka niż wino, które miałbym ochotę komukolwiek polecić. Najbardziej pozytywnie zaskoczył mnie ten czerwony sankt laurent, a to dobrze, bo sprawił, że nie będę się bał sięgać po kolejne czerwone wina z Austrii, choćby w ramach testów. Tym niemniej proszę pamiętać, że ja nie jestem wielkim orędownikiem totalnej wytrawności (a tej było tu dużo) i jeśli winiarze nie zostawiają mi na dnie troszkę cukru resztkowego, to jestem smutny – a tym samym skory do wystawiania niższych ocen ;).


09:22

Kurs Wiedzy Podstawowej - Winicjatywa

Kurs Wiedzy Podstawowej - Winicjatywa
W pierwsze dwa dni kwietnia Winicjatywa zorganizowała we Wrocławiu kurs podstawowej wiedzy winiarskiej, na który się zapisałem i który okazał się bardzo fajny. Nie powiem, żebym wrócił z niego jako ekspert, ale zdegustowanie trzydziestu butelek wina zrobiło na mnie wrażenie i chyba trochę pchnęło wiedzę do przodu. Do tego w końcu udało się zweryfikować tysiące przeczytanych książkowych stron w obecności kogoś doświadczonego – skalibrować percepcję, zadać trochę pytań i obrać nowe winne azymuty.
         Kurs odbył się w restauracji Taszka na wrocławskim Rynku, a to stosunkowo nowa knajpa, otwarta bodaj przed siedmioma miesiącami. Wcześniej tam nie byłem. Taszka to w zasadzie połączenie restauracji z barem winnym. Właścicielami są Portugalczycy i serwują tam portugalskie wina i przysmaki, które zresztą w ramach warsztatów mieliśmy okazję próbować. Właściciel okazał się w porządku – w trakcie kursu przerwał nam na chwilę, spytał jak nam się podoba, opowiedział co nieco o knajpie, a nawet wręczył każdemu z nas kartę, na której mamy do wydania 50zł w „winomacie” (nie wiem czy jest takie słowo – ale generalnie chodzi o automat na wino, który mają na wyposażeniu, podobny w działaniu do ekspresu do kawy :D ).
          Zajęcia prowadził pan Sławomir Sochaj, redaktor Winicjatywy, autor bloga enoeno.pl. Bardzo mi się te wykłady podobały, bo w zasadzie oprócz krótkiego wstępu „na sucho”, od początku do końca dyskutowaliśmy z kieliszkami w rękach, a wszystko, o czym opowiadał prowadzący, było poparte empirycznie. Pierwszego dnia kluczem do testowania win był ich kolor i sposobu winifikacji; drugiego dnia degustowaliśmy zgodnie z podziałem na regiony winiarskie świata, by uchwycić między nimi różnicę.
          Na kursie pojawiło się siedem osób, co mnie zaskoczyło, bo spodziewałem się, że będzie nas więcej. Prowadzący, który sam pochodzi z Wrocławia, przyznał, że nasze piękne miasto dotychczas było raczej pomijane na winiarskiej mapie Polski i fajnie, że ludzie zaczynają się tym tematem interesować. Przyznał też, że planują kolejne warsztaty rozszerzające i uszczegóławiające wiedzę z kursu podstawowego – no ja w miarę możliwości postaram się w nich uczestniczyć, choć takie atrakcje nie należą do tanich.

stolik na puste butelki po pierwszym dniu :)
         Podsumowując – było bardzo fajnie i myślę, że udało mi się nieco dźwignąć w pewnych kwestiach, w których dotychczas wypadałem słabo lub ich po prostu do końca nie rozumiałem. Do tego wiem na co teraz zwrócić największą uwagę i w którą stronę iść w dalszych próbach. Polecam taki kurs każdemu, kto zaczyna się tematem interesować. Myślę, że to jest trochę jak z jazdą samochodem. Można się nauczyć jeździć samemu, ale po kursie jest to zdecydowanie łatwiejsze i bezpieczniejsze. Ok, może to nie było najlepsze porównanie, ale na razie inne mi nie przychodzi do głowy ;).
Copyright © 2014 Pisane Winem , Blogger