04:51

Włoski Tercet - degustacja.

Włoski Tercet - degustacja.
(zdjęcie pobrane ze strony marekkondrat.pl)

Od momentu, gdy trochę mocniej zaczęliśmy interesować się winami, minęło już pół roku. W tym czasie dotarło do nas, że Włochy to kraj bardzo różnorodny, posiadający wyrazisty styl i oferujący mnóstwo świetnych pozycji, gdzie każdy wybierze coś dla siebie. Ilość regionów, winiarni i smaków jest tam tak duża, że zawsze znajdzie się coś zaskakującego. Nawet dla znawcy – a tym bardziej dla laika. Dlatego chętnie zamówiliśmy „Włoski Tercet” - nowy zestaw trzech win ze sklepu Marka Kondrata.

Wino nr 1 – Vin Giocondo

  • wino: czerwone wytrawne, owocowe,
  • szczep: aglianico,
  • rocznik: bez rocznika
  • kraj produkcji: Włochy
  • region: Kampania
  • producent: Ocone
  • alkohol: 12,5%

         Na pierwszy ogień poszło lekkie wino z południa Włoch czyli Vin Giocondo. Ładny, jednolity ciemnowiśniowy kolor pociągnął za sobą aromat wiśniowego kompotu; po pewnym czasie bukiet stał się bardziej różnorodny – pojawiły się truskawka, borówka, a nawet agrest i liście pokrzywy. W smaku okazało się lekkie, praktycznie bez garbników. I znów dominowała wiśniowa gładka kwasowość, towarzysząca piciu od początku do końca. W finiszu wiśni wtórowała amerykańska borówka. W ogóle nie wyczuwałem alkoholu – i takie wina lubię.

Ogólna ocena: 8/10


Wino nr 2 – Cajo


  • wino czerwone wytrawne, owocowe,
  • szczep: cabarnet sauvignon, merlot, sagrantino,
  • rocznik: 2014,
  • kraj produkcji: Włochy
  • region: Umbria IGT
  • producent: Terre de Trinci
  • alkohol: 14%

         No i z tym winem mamy poważny problem. Nie chodzi o produkt, tylko o tę akurat butelkę, ale po kolei:
         Ciemnoczerwony jednolity kolor, raczej typowy, nie zapowiadał niczego niezwykłego. Ale w nosie pojawił się intensywny „mokry pies” (skórzano-tekturowy zapach), który zdominował mało wyraźne aromaty owoców, głównie wiśni. W smaku średnio zbudowane, ze zbilansowaną słodyczą i kwasowością. Jakby mało skoncentrowane (ale do tego przyzwyczaiły mnie kupaże bordoskie), za to o dużej ilości tanin, zostających na dziąsłach i języku. Finisz bardzo gorzki – nie wiem, czy nie za bardzo.
         Ta ubogość owocowych aromatów, rozmyty smak, gorzkość i zapach mokrego psa sprawiły, że zaczęliśmy zastanawiać się, czy nie trafił nam się wadliwy egzemplarz. Niestety nasza wiedza praktyczna jest jeszcze uboga – szczególnie jeśli chodzi o umiejętność wykrywania wad. Przelaliśmy wino do karafki, by dać mu pooddychać. Niestety dekantacja nic nie zmieniła. Wino dalej dziwnie pachniało i było za gorzkie. Krótko mówiąc, skoro po każdym łyku chwytaliśmy z talerza kabanosy i ser, żeby szybko zagryźć i zablokować smak napoju, to znaczy, że coś chyba jednak było nie tak.
         Nie wiem, czy faktycznie trafiliśmy na wadliwe wino. Dla mnie to nawet lepiej, bo ciężko dziś znaleźć złe butelki (dotychczas mi się to nie zdarzyło), więc jest to ciekawostka i nauka. Żeby się upewnić, będę musiał kupić kolejny egzemplarz.

Ogólna ocena: 5/10


Wino nr 3 - Solatro

  • wino: czerwone wytrawne, owocowe
  • szczep: sangiovese
  • rocznik: 2015,
  • kraj produkcji: Włochy,
  • region: Toskania DOCG Morellino di Scansano
  • producent: Castelli del Grevepesa
  • alkohol: 14%

         Bardzo lubię toskańskie sangiovese, Chianti Classico itp., więc Solatro zostawiłem na koniec. Kolor jednolity, wiśniowy. W nosie znów wiśnia, wsparta jagodami i malinami, trochę śliwki. Wino średnio zbudowane, z dużą dozą owocowości i balansem między delikatną słodyczą z początku, a umiarkowaną kwasowością. Na finiszu typowa dla sangiovese lekka goryczka. Mimo sporej zawartości alkoholu, w ogóle go nie było czuć.
         Połowę wina zostawiliśmy na drugi dzień, co zadziałało na jego korzyść. Smaki ładnie się przegryzły, zbilansowały i złagodniały, przy czym bukiet pozostał bogaty i kuszący. Z tego tytułu dodałem 0,5 punkta.
         W ramach ciekawostki dodam, że wino otworzyliśmy do pizzy, która okazała się okropna w smaku i to Solatro musiało ją ratować. Drugiego dnia postanowiliśmy naprawić błąd i zrobić lepszą pizzę. I faktycznie, kolejnego dnia zarówno pizza jak i wino nie zawiodły i stały się świetnymi towarzyszami.

Ogólna ocena: 7,5/10


         Włoski Tercet okazał się bardzo ciekawym zakupem. Obok dwóch fajnych butelek pojawiła się jedna z dużym znakiem zapytania – i tę zagadkę będę musiał w najbliższym czasie rozwiązać, bo mi nie daje spokoju. Przy cenie zestawu równej 134 zł, średnia za butelkę wynosi 44,67 zł i chyba nie jest to kwota wygórowana. Na pewno nie dla miłośników włoskiego wina, dla których powinna być to pozycja obowiązkowa. Jeśli chodzi o mnie, to chętnie wróciłbym do Vin Giocondo, bo to wino smakowało mi najbardziej.

09:55

Wytrawne Teksty

Wytrawne Teksty
Mój komentarz na temat polskiego wina Seyval Blanc z Winnicy Turnau znalazł się w gronie najlepszych opinii ostatniego miesiąca na portalu marekkondrat.pl. Z tej okazji w prezencie dostałem książkę pt. „Wytrawne teksty” autorstwa Luksa Piekuta. Żeby odebrać prezent, trzeba było jeszcze tylko złożyć kolejne zamówienie, więc kupiliśmy zestaw „Włoski Tercet”, który po kilku dniach odebrałem wraz z bonusową książką. A ponieważ czytam więcej niż piję – zanim napiszę coś o wrażeniach z degustacji tercetu, podzielę się wrażeniami z lektury.
          „Wytrawne teksty” to tomik poezji, a ściślej prozy poetyckiej inspirowanej winem, choć dosyć luźnej tematycznie i przekazowo. Autorem tomiku jest Łukasz Piekut – właściciel bloga lampkawina.com, na którym to właśnie w latach 2010 – 2012 owe teksy powstały. Miałem okazję przeczytać wydanie drugie, uzupełnione o dwa dodatkowe teksty z roku 2013. Samego bloga wcześniej nie czytywałem dopiero ostatnio wrzuciłem go sobie do lity czytelniczej, więc „Wytrawne teksty” to praktycznie mój pierwszy kontakt z tym autorem.
         Książka jest fajna w formie – szczególnie okładka mi się podoba: jest prosta, jednolita kolorystycznie, a tym samym elegancka; do tego z pomysłowym emblematem kiści winnej powstałej z okrągłych wycięć w okładce i prześwitujących w nich mini-emblematów kieliszków. Wewnątrz, po stopce redakcyjnej i kilku słowach od autora od razu zaczynają się utwory, bez rozdziałów ani innych zbędnych podziałów, ale z wyraźnie przemyślaną i dobrze dopasowaną kolejnością. Między utworami jest też kilka ilustracji.
          Co do samej treści to nie mam za wiele do powiedzenia. Są to bardzo krótkie utwory o tematyce obyczajowo-egzystencjalnej z powplataną tu i ówdzie, raz bardziej a raz mniej intensywną tematyką wina. Ten zbiór to taka podróż po twórczym uniwersum Luksa pełna interesujących spostrzeżeń i całkiem niezłych porównań. Wino jest tu bardziej towarzyszem podróży niż jej celem i to mi się chyba najbardziej podobało. Nie będę odnosił się do poszczególnych pozycji, napiszę tylko, że najlepszym pod kątem artystycznym wg mnie jest utwór pt. „Lada chwila”. Najsłabszym zaś „Cios”. Reszta mieści się gdzieś pomiędzy tymi biegunami i raczej emanuje pozytywną aurą twórczą. Jedyne co mnie trochę zastanawiało to brak konsekwencji interpunkcyjnej. W przypadku poezji nie ma to większego znaczenia, bo może być inna dla poszczególnych utwórów, ale już przy prozie czy prozie poetyckiej tak. A np. imiesłowowe równoważniki zdania w niektórych utworach były oddzielane przecinkami, a w innych nie.

         „Wytrawne teksty” to przede wszystkim miła niespodzianka, którą sprawiłem trochę sam sobie za pomocą dobrej opinii o winie. Z drugiej strony, jako osobie piszącej i miłośnikowi poezji, jak najbardziej taki prezent mi do gustu przypadł – zawsze korzystam z okazji, by sprawdzić, co tam koledzy po klawiaturze tworzą, piszą, wydają.
Zdjęcie pobrane ze strony autora książki: lampkawina.com

03:24

Wino. Najlepsze wina z polskich sklepów.

Wino. Najlepsze wina z polskich sklepów.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka pod tytułem „Wino. Najlepsze wina z polskich sklepów.”, której autorem jest Zbigniew Pakuła. W Empiku można ją kupić za 29,90zł, co jest wydatkiem sporym jak na tak nieduże opracowanie. Z tym że wydatek zapewne zwróci się osobom, kierującym się przy kupnie wina opiniami znawców. Jest to też pierwsza pozycja, jaką czytałem, opisująca konkretne wina dostępne w popularnych sklepach i marketach.
         W formie książka przypomina większy kieszonkowy przewodnik – czyli jest nieco mniejsza niż standardowe lektury. Ma miękką, schludną okładkę w klimatycznych ciemnych kolorach z kuszącym obrazkiem kieliszka napełnianego czerwonym winem. Wewnątrz podzielona na dwie główne części: wstęp, gdzie w błyskawicznym skrócie opisano podstawy enologii, oraz część właściwą poświęconą opisowi kilkudziesięciu butelek wina. No i trudno się do czegokolwiek przyczepić, bo faktycznie książka spełnia swoje zadanie. Sam autor nadmienił na wstępie, że jest to pozycja kierowana do laików, „nie ośmielająca nadmiarem specjalistycznej wiedzy” - ten ostatni cytat jest jak najbardziej prawdziwy.
         Co do treści to trudno polemizować z wyborem autora, no bo przecież każdy ma swoje preferencje. Ja osobiście próbowałem dopiero ledwie kilku z opisanych tu pozycji, więc myślę że pewnego dnia wrócę do tej książki, sporządzę listę najbardziej interesujących mnie win i zrobię rundkę po wrocławskich marketach w celu sprawdzenia rad Pana Pakuły. Zwłaszcza że dodarcie do większości z opisywanych w książce sklepów to dla mnie, Wrocławiaka z samochodem, kwestia kwadransa. Co tu pisać więcej?

         Podsumowując tę krótką notkę powiem tak: jeśli ktoś lubi wino i chciałby je pijać, ale się na nim nie zna, a onieśmielają go tysiące butelek stojących na półkach sklepów i marketów, jak najbardziej powinien przeczytać „Wino. Najlepsze wina z polskich sklepów.” Autor nie tylko wymienił nazwy i podstawowe parametry proponowanych win, ale też przy każdym z nich napisał kilka słów wyjaśnienia, ciekawostek czy faktów historycznych. Myślę, że te skondensowane informacje będą dobrym azymutem dla szukających swojego kierunku w świecie win.
Copyright © 2014 Pisane Winem , Blogger